17 sierpnia, 2016

A Ty liczysz kalorie ?

Od kilku lat ciągle liczyły się te małe paskudztwa - kalorie. Menu dietetyka opiera się tylko na nich + makroskładniki. 
Jesz według kartek ,które zmieniają się co jakiś czas.
Co wtedy gdy wcale nie chcesz zjeść wyznaczonego na ten dzień serka wiejskiego z rzodkiewką?
Zmuszasz się i brniesz do przodu prosto do celu?
Zapewne tak. Pytanie ile to potrwa.

Tak z dnia na dzień gasnął mój optymizm i chęć dojścia do celu. Co to za przyjemność jeść to czego nie ma się ochoty zjeść w danej chwili? Tak omijał mnie sezon owoców,warzyw i najbardziej lubianej kukurydzy. 

W tym sezonie nie straciłam niczego. Nie liczę kalorii poza jednym dniem w miesiącu. Sprawdzam czy dostarczam sobie odpowiedniej ilości witamin. I jadę dalej jakby kaloria nie istniała.

W mojej obecnej diecie jest mnóstwo warzyw i owoców. Jest bezglutenowa. Śniadanie jest posiłkiem zawierającym węglowodany pochodzące od zbóż + obiad raz na około 4 dni (wtedy kiedy najdzie mnie na nie ochota). Nie służą mi i zamulają mój organizm. Kiedy odsuwasz od siebie zboża otwiera się przed Tobą nowa możliwość- kreowania potraw pełnych warzyw.  

Powróciłam do radosnego gotowania i tworzenia w kuchni z  uśmiechem na twarzy. Chudnę ,spalam tkankę tłuszczową i mam się bardzo dobrze.
Objawy mojej choroby odeszły do lamusa i czuję się jakbym była totalnie zdrowa. Nie myślę już o tym dziadostwie. 

Kaloria kalorii nie równa!

A TY liczysz kalorie?

15 sierpnia, 2016

Zmiany,zmiany wszędzie zmiany

Od jakiegoś czasu chciałam tutaj wrócić. Wciąż codziennie jestem aktywna na moim funpage'u LINK  ,na który serdecznie Was zapraszam.

Ostatni wpis jest z grudnia 2015. W tamtym czasie prowadzili mnie różni dietetycy z mniejszym lub większym sukcesem. Starannie gotowałam według kartek z przepisami i całym menu. Niestety sposób dla mnie nie był najlepszy. Ponownie na zmianę chudłam i tyłam ,bo ciągle musiałam gasić w sobie pasję do gotowania. Jedzenie z kartki bardzo mnie ograniczało. Doszło do tego ,że w sezonie warzywno-owocowym nie jadłam praktycznie tego co kocham i uwielbiam. 
Maliny,truskawki i czereśnie - kukurydza i młode ziemniaczki. Wszystko przeszło mi obok nosa. 
W tym roku w kwietniu wszystko się zmieniło. Trafiłam do dr dietetyki na wizytę kontrolną i porozmawiałam z osobą najbardziej kompetentną ze wszystkich jakie wcześniej spotkałam. 
Zaproponowała po prostu branie probiotyków,ograniczenie pszenicy i wprowadzenie marszobiegów. 
Najpierw wprowadziłam probiotyk kolejno ograniczyłam pszenicę. Okazało się ,że nadal nie mijały mi bóle brzucha i notoryczne wzdęcia i bóle. Postanowiłam odstawić gluten. Musiałam się edukować i nadal się edukuję w tym temacie. Zakupiłam trzy bardzo fajne książki ,które pozwoliły mi przebrnąć  i postawić pierwsze kroki w tym temacie. 

Nagle objawy migren,bólów brzucha,wzdęć i braku energii zaczęły ustępować.Okazało się,że bez żadnych leków odzyskałam energię i swoje życie. 

Minęło trochę czasu ,bo dopiero w tym miesiącu sięgnęłam po ostatnie polecenie.... biegam :)


Waga spada,cm również. Pozostaje mi tylko napisać do tamtej pani dr za uratowanie mnie :)


Chcę prowadzić tego bloga dalej. 
Widzimy się niebawem !