01 grudnia, 2014

Czystoziarnisty Whole&Pure - recenzja



Zapraszam dzisiaj na krótką recenzję Czystoziarnistego z Biedronki :)


Do zakupu tego chleba zachęciła mnie możliwość samodzielnego jego przygotowania. Cena w Biedronce wynosi 7 zł i prócz gotowej mieszanki potrzebujemy jeszcze miodu,wody oraz dodatkowych ziaren lub suszonych owoców.
Skład zachęcający same dobroci i oczywiście bez mąki ! 
Czas jego przygotowania jest zniechęcający ze względu też na jego leżakowanie po zmieszaniu składników jak i długi czas pieczenia 70 minut i potem musi ochłonąć 5 godzin.
Czyli nie jest to opcja ciepłego chleba do zjedzenia na szybko w porze śniadaniowej.
Smak dla mnie specyficzny. Jakbyśmy jeśli garściami nasiona słonecznika z płatkami owsianymi ,których w składzie jest najwięcej. Jadłam kiedyś chleb Probody i był on w smaku zupełnie inny ,a również był bez mąki.
Ten chleb Czystoziarnisty mi nie zasmakował jak i mojemu Piotrkowi. Zjadłam ,bo kosztował sporo jak na chleb 250g. Trzymałam go w lodówce ,bo wiem jak szybko pleśnieją takie chleby bez mąki z doświadczenia. 
Niczym nie przypomina pysznego chleba na zakwasie z piekarni jeszcze ciepłego rzecz jasna w dodatku za 2 zł nie za 7 zł+ składniki dodatkowe.
Próbowałam na wytrawnie zjeść jego kromki jak i na słodko. Jednak smak wszystkich tych nasion na raz nie był dla mnie oszałamiający.

Sprawa jest indywidualna rzecz jasna i polecam każdemu jego przygotowanie i spróbowanie.
Niestety dla mnie smak jest ważny jeśli jem jedną kromkę chleba dziennie chcę żeby ona smakowała jak chleb  Polecam spróbować ProBody jeśli macie go w swoich piekarniach.

Czystoziarnisty oceniam na 2/5


A czy Wy próbowaliście już ten chleb? :)

10 listopada, 2014

Bądźmy FIT !

Zapewne znacie to uczucie "niechcenia" kiedy macie iść poćwiczyć. Chyba,że jesteście tymi szczęściarami ,które z uśmiechem na twarzy pędzą na matę lub do fitness clubu . 
Ja do nich nie należę. 

Idąc do dietetyka wiedziała, ,że głównym moim problemem jest jedzenie. Do ćwiczeń mogłam się zmusić ,z czasem pokochałam treningi ,ale po kilu miesiącach odpuściłam . Zawsze jednak kulałam z jedzeniem ...  z wieczornym podjadaniem do poduszki. 

Teraz przyszedł czas na ćwiczenia. Do końca miesiąca wynik jaki osiągnę sięgnie - 10 kg . Moje ciało się zmienia ,zaczyna być mniej jędrne - luźniejsze ,bo ubywa tkanki tłuszczowej.

Mój plan treningowy listopadowy:

15 dni ćwiczeń minimum 40 minut

20 minut rowerku stacjonarnego
30 minut Jillian Michaels Shred Level 2 (przez 7 dni ) i kolejno Level 3 (7 dni ) 
do ostatniego 15 dnia ćwiczeń znajdę inny program lub inny rodzaj ćwiczeń dla urozmaicenia


Kontrola u dietetyczki przypada na 3 grudnia :) Czekam na mega efekty moich ćwiczeń.


Jakiś czas temu brałam udział w warsztatach dla fizjoterapeutów. Przedstawiano nam serię kosmetyków Bielenda Proffesjonal , Jednym z kosmetyków ,który przykuł moją uwagę jest
Żelowa maska do body wrappingu - stosujemy 2-3 razy w tyg i pod kocem grzejemy się do godzony.
Z tego co się dowiedziałam nie ma uczucia ani grzania ani chłodzenia. Coś czego szukam ! Nie chcę cierpieć katuszy podczas uczucia palenia pośladków tylko chcę żeby móc się podczas takiego zabiegu zrelaksować. 

Czekam na przesyłkę i zdam relacje na bieżąco .



To będzie seria zmian listopadowych :)
Pozdrawiam








08 listopada, 2014

Nagradzaj się!

Dziś lekcja pierwsza - Nagradzaj się!

Pędzimy przez życie nie oglądając się za siebie ,bo tak trzeba.  Praca-Dom-domowe obowiązki.
W między czasie trzeba znaleźć czas żeby poćwiczyć ,bo przecież media bombardują nas informacjami o tym jak ważna jest codzienna aktywność fizyczna. Choćbyś miała się czołgać do telewizora żeby włączyć program Chodaka....doczołgasz się. 
Mija dzień za dniem ,a ty nie wiesz kiedy zrobił się listopad. 
W całym pędzie nie znajdujesz czasu na to ,aby się nagrodzić. Za co ?
Za to ,że jesteś kobietą ,za to że każdego dnia spełniasz swoje obowiązki. Obowiązki ,które wymaga od Ciebie praca,dom, rodzina itd.

Kiedy ktoś chce Ci za to wszystko podziękować ,bo i czasem znajdzie sie taki delikwent ty udajesz ,że to nie Tobie dziękuję,że nie ma za co ..... bo traktujesz to jako swój obowiązek.
To TY nikt inny przygotował kolejny projekt w pracy lub zastąpił nieobecną koleżankę ,która spotkała nagle na swojej drodze grypę żołądkowa. To Twój syn dostał śniadanie do szkoły podczas gdy rodzice kolegów nie mają czasu nawet na przelotny buziak na do widzenia kiedy ten rano wychodzi do szkoły. To Twój mężczyzna znajduje w szafie pięknie poukładane ubrania ,które ty wyprałaś,powiesiłaś i wyprasowałaś i do tego gratisowo ułożyłaś w szafie. Nikt inny tylko Ty zasługujesz na odpoczynek i na nagrodę.
Czy masz gdzieś spisane swoje nagrody? Swoje Must Have ,o którym marzysz tuż przed zaśnięciem ?
Może są to rzeczy ,które możesz od tak np. sobie kupić. Więc zrób to ! Raz w miesiącu daj poczuć sobie ,że też jesteś w tym wszystkim ważna ,że też zasługujesz na coś wyjątkowego.  
Jeśli nagroda wymaga gruntownego odkładania pieniędzy do świnki skarbonki - oszczędzaj i skrupulatnie odkładaj tyle monet ile sobie założyłaś :) W końcu i to marzenie się urzeczywistni.

Czasami zapominamy jak świetnymi kobietami jesteśmy! Ile dajemy z siebie choć w zamian nie zawsze otrzymujemy tyle samo.

Takie myśli w sobotę od samego rana ... od nadmiaru wolnego czasu kręci mi się w głowie.
Ja mam swoją małą listę Must Have / nagród za moje trudy np. w walce z kilogramami. Choć są to tylko i wyłącznie kosmetyczne rzeczy bądź książki - zawsze to taki miły przerywnik w życiu codziennym. 

Niedługo pokażę Wam co to takiego ;)


Czekam na komentarze o Waszych małych nagrodach i marzeniach
Pozdrawiam




02 listopada, 2014

Jak to się stało ,że jest mnie o 50 cm mniej.... :)

Cześć!
Ostatnio w wirze pracy i obowiązków zapomniałam o blogowaniu. Nie chciałam też pisać w kółko o tym samym ,bo sami wiecie ,że moje menu nie zmienia się nic a nic :)

Wracam dzisiaj do Was ,ponieważ wczoraj minął drugi miesiąc moich zmagań z nieznośnym tłuszczykiem i kilogramami. 

Jest mnie już mniej o 6,5 kg!
Mniej o 50 cm !  Pół metra nieszczęścia mniej :)
mniej o 3,3 kg tłuszczu!

Systematyczne jedzenie co 3-4 godziny posiłków z menu od dietetyczki pozwoliło mi osiągnąć swój mały sukces. 
Wiem ,że przede mną jeszcze około 4 - 5 miesięcy walki nieustannej ,ale dam sobie radę.

Poszczególne spadki centymetrów od początku diety:
talia                            93 cm   -> 83,5 cm      -9,5 cm
biust/klatka piersiowa 108 cm -> 97 cm         -11 cm
 biodra                        120 cm -> 108 cm      -12 cm
 biceps :)                     34 cm -> 29 cm        -5 cm
udo                             68 cm -> 64 cm         -4 cm
brzuch                       108 cm -> 99 cm         -9 cm
łydka b.z                               -> 43,5 cm   

Wyniki bardzo mnie satysfakcjonują. Wiem ,że bez diety na pewno nie osiągnęłabym takich spadków. Z ćwiczeniami było różnie - raz były raz nie ,ale na prawdę w tej kwestii się nie sprawdziłam . 

Zauważyłam zmiany swojego ciała. Stało się mniej zbite, zmniejszył się znacznie cellulit i rozmiar ubrań.  Czas na kolejne starcie ,wyższy level od poprzednich dwóch :)

Do końca roku chciałabym zobaczyć 7 z przodu. Muszę dać z siebie jeszcze więcej.

Jędrność skóry spadła wraz z mniejszą liczbą centymetrów i zawartością tkanki tłuszczowej.  Czas na odpowiednia pielęgnację! 



Nawilżanie,złuszczanie,ujędrnianie i wyszczuplanie. Chwytam za folię spożywczą i będę się zawijać. Chcę na wiosnę być szczuplejsza ,ale i piękniejsza. Pielęgnacja skóry to podstawa. 
Mam mnóstwo rozstępów po moich początkach ze sterydami ,które są już białe i je mogę jakoś przeżyć ,ale nie przeżyję wiotkiej skóry na swoim ciele.

Są to produkty stosowane już przeze mnie. Pozbierałam wszystko co znalazłam w domu żeby je wykorzystać do końca. 
Czekam na informację od was na temat sprawdzonych produktów głównie ujędrniających. Na dniach zainwestuję również w krem do biustu żeby biedny nie ucierpiał :)

Postanawiam w listopadzie
-schudnąć kolejne kilogramy dokładnie 4! Ot co! do 84,5 kg  =
 przekroczyć 10 kg!
-ćwiczyć łącznie 15 dni po minimum 40 minut


Celem w listopadzie są:  brzuch,boczki  oraz nogi (głównie łydy)

Jednym słowem CARDIO!


Pozdrawiam!












12 października, 2014

Odkrycie kulinarne

Jesień nastała ,a wraz z nią zimne wieczory przy herbacie ,w babcinych skarpetach do kolan i zapalonych świeczkach Yankee :)

Jesień pachnie jabłkami i ma kolor pięknej dyni. 

Jak wiecie jestem na diecie i jedynym moim pożywieniem jest jedzenie z menu. Mogę zmieniać tylko warzywa i owoce w menu ,a właściwie tylko warzywa. 

Moim odkryciem kulinarnym nie jest żadna potrawa ani żaden sprzęt kuchenny. 

Odkryłam ,że dieta nie musi być nudna , dieta nie musi być niesmaczna.
Mimo rozpisanego jadłospisu zmieniam na każdym kroku konsystencję dania, warzywa oraz sposób ich przyrządzania. 
Bałam się ogromnej rutyny  - w końcu mam spożywać jadłospis do czasu zmiany ,która nastąpi z pewnością po Nowym Roku.

Z każdym dniem moja fantazja dotycząca danego posiłku zamienia się w coś dobrego ,coś innego . 
Bardzo lubię gotować ,uważam ,że poza fizjoterapią mogłabym jedynie gotować we własnej restauracyjce. Nie wiem tylko co bardziej kocham . Przerażała mnie rutyna codziennego gotowania podobnych posiłków bez możliwości dalszego rozwoju. Udało mi się połączyć jedno z drugim. 
Chłopakowi gotuję to na co mam ochotę ,a czego zjeść nie mogę ,a swoje dania przemieniam w przepyszne cudeńka. 

Jedyne czego mi brakuje to .... naleśniki. Kocham je! Niestety dietetyczka powiedziała ,że pogadamy za siedem kilogramów . HAHA czyli sobie poczekam na ten rarytas.

Wywnioskowałam,że chodzi o mąkę ,jajo ,a mając dietę 1250-1300 kcal trudno byłoby mi się najeść przeznaczając masę kalorii swoich posiłków na ten rarytas.
Kombinowałam i znalazłam. Naleśniki bez mąki ....   rozgnieciony banan i białko jajka. Smażymy bez tłuszczu i oto są! Pyszne pachnące i smaczne.
Jeszcze nie miałam czasu ich zrobić ,ale w swoim menu mam na podwieczorek sałatkę owocową z połówką takiego banana i już wiem w co go zamienię. Jak widzicie kombinowanie to podstawa! :)


Aktualnie rozmyślam gdzie wcisnąć dynię w swoje menu.  Może zapiekane jabłko z dynią i przyprawami korzennymi? 

:)




05 października, 2014

Październik w słowach: Jestem sobą

Edycja kolejnego wyzwania od  Różowa Klara

Zapraszam do zapoznania się ze szczegółami - na pewno można jeszcze wziąć udział. 


JESTEM SOBĄ!

Jestem sobą czyli szczerze się uśmiecham, śmieję na cały głos , jestem wariatką i mówię co myślę. 

Część z cech mojego charakteru są moimi zaletami -jest też mroczna strona mojej osobowości.  

a. za długi język 
Obecnie jestem na stażu ,który później stanie się miejscem mojej pracy . Nie nauczona tego ,że nie mówi się w pracy za dużo poluzowałam swoje wewnętrzne supełki co spowodowało niezłe zamieszanie :] Teraz już wiem co robić. 

b. pyskówki
Nie dam wejść sobie na głowę,nienawidzę jak ktoś mówi mi co mam robić i jak mam żyć.
Dlatego na porządku dziennym są potyczki z chłopakiem, mamą i teściową. 

c. mówię to co myślę
Raz uważane za pozytywną cechę raz za diabła ,który siedzi gdzieś we mnie. W pracy pomogła mi wywalczyć zostanie na umowie na stanowisku kierowniczym ,natomiast w życiu . . . patrz podpunkt b :)

Kocham siebie taką jaką ukształtowało mnie życie.
Pomimo wielu problemów życiowych zawsze dawałam sobie radę. 
Mama wyjechała za granicę do pracy gdy byłam w gimnazjum - poradziłam sobie . Nauczyłam się życia szybciej niż zdążyłam nacieszyć się dzieciństwem. Zachorowałam nieuleczalnie - wstałam,otrzepałam się z kurzu i poszłam dalej. I jest jeszcze milion podobnych rzeczy ....

Człowiek jest w stanie wszystko znieść. 
Każdą sytuację,śmierć i porażkę. Każdą zmianę w życiu niezależną od niego,zwłaszcza tę niekorzystną. 

Mimo tego złego należy zawsze kierować się własnym zdaniem i marzeniami. Każde może okazać się do spełnienia.

Nie żałuję żadnych chwil.  Zakończonych znajomości , nieudolnych związków , podjętych prób ,które okazały się fiaskiem ,   Nie żałuję wypowiedzianych słów kocham ,dziękuję, przepraszam ,nie .


Nie mogę doczekać się dalszego biegu mojej życiowej drogi . Mam nadzieję,że spełnią się jeszcze moje największe marzenia i cele. Mam nadzieję,że będę w tym miejscu ,w którym chcę się znaleźć.



Drobna zmiania

Chciałabym się samodoskonalić . Zaczęłam od zmiany swojego odżywiania. Zobaczymy co będzie kolejną zmianą. :)

04 października, 2014

Efekty po pierwszym miesiącu

Dzisiaj chciałabym w skrócie napisać Wam o efektach mojej diety . Przypominam ,że jest to menu ułożone przez mgr dietetyki i wszystko jest kontrolowane na konsultacjach średnio co dwa tygodnie.
Początki były ciężkie - bardzo dokuczał mi głód i chęć zjedzenia niedozwolonych rzeczy. Mimo tych załamań udało się wytrzymać pierwszy tydzień (fotorelacje w osobnej zakładce) . Na początku najcięższe były zmiany godzin posiłków oraz narzucony z góry plan ,który z czasem stał się atutem.

W drugim tygodniu byłam na tyle wkręcona w odchudzanie ,że nie wiedziałam kiedy minął ten czas. Wtedy odbyła się pierwsza kontrolna wizyta u Pani dietetyk. Na pierwszej konsultacji zostałam zważona i pomierzona i nie było za ciekawie. Okazało się ,ze mam I stopień otyłości i dużo tkanki tłuszczowej. Na szczęście wzięłam się w garść w odpowiednim momencie. 
Po dwóch tygodniach straciłam łącznie 14 cm. 
1 cm klatka piersiowa
7 cm brzuch na wys. pępka
2 cm w talii
4 cm w biodrach 

Oraz 3 kg z wagi i 1,2 kg tkanki tłuszczowej.

Byłam wniebowzięta! Tym bardziej ,że codziennie biorę lekarstwa - sterydy i myślałam ,że się NIE DA.

Dalej z jeszcze większą motywacją brnęłam do przodu.
W ubiegłym tygodniu byłam na drugiej wizycie kontrolnej.  
Niestety byłam po całym dniu siedzenia za biurkiem w pracy i przez moje chore nerki mierzenie mnie było niemożliwe ze względu na obrzęki.   Natomiast podczas badania ukazały się następujące wyniki:
- 1 kg
- 1,8 kg tkanki tłuszczowej !
I już nie mam I stopnia otyłości. Mam nadwagę ,którą zwalczę!
Czyli pomimo małego spadku wagi spalam ten paskudny tłuszcz.
Zaznaczam ,że podczas całego miesiąca ćwiczyłam zaledwie 5 razy.

Chciałabym umieścić Wam moje wykresy niestety jeszcze ich nie otrzymałam ,ale jak tylko dostanę je @ to tutaj wkleję.

Zaczęłam drugi miesiąc z uśmiechem na twarzy i motywacją do dalszej walki. Kolejna wizyta 20 października. Nie mogę się doczekać!
-4 kg to bardzo ładny wynik, który osiągnęłam w miesiąc. Jutro chwycę za miarkę i napiszę Wam jak wygląda sprawa centymetrów. Również uzupełnię w notce.

Obecnie mam 91 kg (waga wyjściowa 95,1 kg ) .  Wiem ,że w tym miesiącu zobaczę z powrotem 8 z przodu. Cieszę się na samą myśl ... tęskniłam za nią.

Polecam Wam stosowanie zbilansowanej diety. Po upływie tygodnia przestaniecie odczuwać uporczywy głód ,a każda wizyta zmotywuje Was do dalszej walki.
W tym miesiącu zamierzam podjąć się ćwiczeń z Jillian ze względu za chęć zwiększenia masy mięśniowej oraz utrzymanie spadku wagi na poziomie 4 kg.
Dzięki temu u schyłku roku 2014 zobaczę na wadze 7 z przodu,której nie widziałam już 3 lata. 

Nie mogę się doczekać!




01 października, 2014

Danie warte grzechu x2

Cześć!
Ostatnio wpadłam w wir pracy i nie było czasu naskrobać dla Was kilku zdań.

Miesiąc odchudzania minął jak z bicza strzelił ,ale dzisiaj nie o tym :)

Dwa proste przepisy na dwa odrębne smaki. Skradły moje serce. Pomimo diety jeden dzień w miesiącu naginam wszelkie zasady byleby tylko wyżyć się w kuchni. Kocham gotować.
Jeśli macie ochotę gotujcie,pichćcie ile wlezie dla smaku lub dla bliskich :)

Gnocchi z sosem bolońskim

Około 1kg ziemniaków

300g mąki
1 jajko
Sól


Na sos : przyprawa Knorr do pomidorów z puszki ,mięso mielone z indyka

Ugotuj ziemniaki w skórkach. Ugotowane ziemniaki obieraj natychmiast. Następnie zgnieć je widelcem lub tłuczkiem. 
Dodaj sól ,mąkę i  jajko -  zagnieć ciasto.  Ilość mąki może być różna w zależności od rodzaju ziemniaków – gdy ciasto jest zbyt kleiste dodaj jej więcej.
Formuj z ciasta wałeczki grubości kciuka (jeśli teraz uznasz, że ciasto klei się za bardzo, obtocz wałeczki w mące), wałeczki krój na kawałki około 2cm. Odcięte kawałki formuj przesuwając między dłońmi, żeby miały bardziej obły kształt. Można widelcem zrobić wyraźne wgłębienia i paseczki . Mi wyszły średnie więc zjadłam większość bez ,ale nie miało to wpływu na smak rzecz jasna :)
Wrzucamy na wrzątek i wyjmujemy OD RAZU po wypłynięciu (około 2-3 min). 
Sos robi się bardzo szybko . Podsmażamy mięso na patelni i dodajemy pomidory z puszki oraz Knorr do pomidorów . Użyłam pierwszy raz i bardzo mi odpowiada taki smak. Nie wiem jak ze składem ,ale dam Wam znać kiedy użyję kolejny raz.  Gotujemy do zgęstnienia. I gotowe.
Miażdżymy pyry :)

Radosna twórczość z przedszkola - lepimy

Syf i łajmogiwa ,ale gdyby nie ta aura kuchni podczas gotowania smak byłby słabszy :)
Danie na talerzu 
Klucha włoska po polsku :D


W dniu swoich urodzin postanowiłam przygotować coś do pracy z racji takowej tradycji. Poeksperymentowałam chcąc oczywiście zabłysnąć i pokazać ,że ja nie tylko nadaję się do wyznaczonej pracy :D Wiem wiem lizus ze mnie,ale się opłacało podzielić babeczkami.

Marchewkowe babeczki 
Składniki na około 25 sztuk lub blachę ciasta 
400 g mąki tortowej
szklanka cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody
1/2 łyżeczka soli
1 łyżka cynamonu
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
6 jajek
400 ml oleju lub oliwy z oliwek
400 g startej marchewki


Mieszamy wszystkie składniki i wykładamy do foremek lub na blachę :)
Pieczemy w 180 stopniach około 20 minut babeczki ,natomiast ciasto około 40-45 minut.
Na koniec możemy polać polewą z serka typu Almette i miodu . Wystarczy utrzeć .

Tadam <3


Miłego pichcenia!

21 września, 2014

7 faktów o mnie

Zostałam nominowana do ukazaniu światu 7 faktów o mnie przez :


No to jedziemy :




1. Nie umiem uczyć się języków obcych.
Niestety pomimo nauki angielskiego od podstawówki nadal kuleję i chyba taki już mój los.

2. Miałam 2 centymetrowe włosy... na głowie :)
I to był czad!

3. Od 7 lat mieszkam sama (od 18 roku życia).  Poznań to moje miejsce na ziemi.

4. Kocham czytać. Robię to wszędzie ,nawet kiedy szef nie patrzy.

5. Poza ukochaną fizjoterapią w życiu mogłabym robić tylko jedną rzecz :  GOTOWAĆ W SWOJEJ RESTAURACJI

6. Marzę o dziecku , ślubie w kolorze pudrowego różu i zwiedzaniu Indii .

7. Kocham swoje życie pomimo jego wad!





18 września, 2014

Pierwsza wizyta kontrolna :)

Cześć!
Ostatnio pochłonęły mnie sprawy "zawodowe" i zdrowotne. Gdzieś pomiędzy nimi się zagubiłam i nie było mi po drodze wejście tutaj i nabazgraniu kilku słów.

Wizyta po dwóch tygodniach mojej walki zakończona pełnym sukcesem. 


 Efekt zdumiewający !

- 3 kg z czego 1,2 kg to sam tłuszcz! 



- 1 cm w klatce piersiowej
- 7 cm na wysokości pępka
- 2 cm w talii
- 4 cm w biodrach !


Pani dietetyczka była w szoku - ja w jeszcze większym ! 

Nie do końca wierzyłam ,że przy sterydach ,które przyjmuję mogę chudnąć tak ładnie. A jeśli już to byłam pewna ,że to będzie sama woda. 

Nie powiem ,że po upływie tych dwóch tygodni (2 tyg i 5 dni :P ) nie mam ochoty na zakazane jedzenie. 
Nic przyjemnego nie ma w byciu n diecie ,a zwłaszcza na początku. Odchudzanie przypomina pole bitwy ,albo walczysz do ostatniej kropli krwi ,albo poddajesz się walkowerem. Wybór należy do Nas. 

Na razie zauważyłam ,że jedzenie do 20 zostało opanowane. Czasem krzątam się po kuchni i popijam ssanie wodą. Raz w tygodniu pozwalam sobie na rządek gorzkiej czekolady i to też mnie trochę ratuje :)


Jednak efekty jakie uzyskałam , motywacja ,która jeszcze bardziej się zwiększyła powoduje ,że nie poddam się. 

Zapisałam się na kontrolę 30 września - dzień po moich urodzinach . 
Specjalnie - aby nie pochłonąć całej lodówki łącznie z jajkami w skorupkach ;)

Pozdrawiam 



15 września, 2014

Lepiej zapobiegać niż leczyć !





Raz na jakiś czas w moim kalendarzu pojawiają się kontrolne wizyty u lekarzy, Tak jak w tym tygodniu kiedy to odwiedzam pięciu specjalistów.

Wiem ,wiem .... jesteś zdrowa. Ja też tak mówiłam. 
Wiem ,wiem .... to ,że Tobie coś dolega nie oznacza,że mnie może dotknąć.

Badaj się! To nic nie boli ,a może uchronić Cię od wielu chorób lub wykryć szybko istniejące.

Zdaję sobie sprawę ,że  coraz ciężej jest dostać się do wybranych specjalistów. Warto umawiać się na początku roku do wybranych lekarzy wtedy mamy największe szanse .

Zadbaj o siebie - nikt za Ciebie tego nie zrobi!







08 września, 2014

Sekrety mojej diety

Po przedstawieniu Wam mojego jedzeniowego menu czas na ,krótkie wyjaśnienia jej sekretu :)
Brzmi tajemniczo ,ale jest bardzo prosty ....


Dieta niskoenergetyczna -  jak sama nazwa wskazuje jest to ograniczenie takiej ilości kalorii ,która jet niższa od dziennego zapotrzebowanie. Przy każdym deficycie kalorii organizm sięgnie po zapas tłuszczyku i będziemy chudnąć :) Do podjęcia takiej diety niezbędna jest pomoc dietetyka -w innym wypadku zrobimy sobie krzywdę. Owszem schudniemy szybko , bo od 05-1 kg na tydzień ,ale efekt jojo będzie murowany kiedy tylko wrócimy do normalnego jedzenia, a braki niezbędnych składników rozłożą nas na łopatki.  Zasięg kaloryczny waha się między 1200-1600 kcal.

Dieta niskotłuszczowa -  nasz jadłospis posiada niezbędne tłuszcze,ale w odpowiednio obniżonych ilościach tak ,aby wspomóc odchudzanie. Zasada tej diety sprawdzi się u osób z nadwagą i otyłością kiedy deficyt jest niezbędny ,aby wyrównać wagę ciała do normalnej i zalecanej. Korzystnie wpływa na obniżenie cholesterolu ,występowanie raka oraz poprawia prace układy krążenia. 
Wyeliminować należny przede wszystkim alkohol ,fast foody oraz słodycze!

Dieta wysokobiałkowa - pozwala poprawić problemy naszych jelit oraz daje uczucie sytości pęczniejąc w naszych żołądkach .Pomocna w wielu chorobach jelit  oraz zapobiega wzdęciom,zaparciom ,otyłości i miażdżycy . 
Należy odstawić między innymi  produkty z białej mąki, tłuste wędliny i mięsa oraz słodycze.




Jaką dietę Wy stosujecie lub stosowaliście ? 

07 września, 2014

Dzień 6 i 7

Dzień 6 i 7 

Weekend szybko minął :) Wyjazd do domu rodzinnego jak zawsze udany. Obeszło się bez podjadania czegoś z poza menu. 
Przygotowałam s mix zdjęć z dwóch dni - nie pamiętałam o tym żeby każdy posiłek fotografować za co Was bardzo przepraszam.


Niedzielne śniadanie :)

Dodatek do borówek ,albo odwrotnie :P

Podwieczorek :)

Śniadanie sobotnie :)

Pij wodę będziesz wielki ;)


W podróży obiad smakuje lepiej :)

Kolacja mistrzowska! Najlepsza - zwieńczenie całego tygodnia zmagań !

Dzisiaj mija tydzień od podjęcia przeze mnie diety. Odważnie wkroczyłam na ścieżkę zdrowia . Pomimo kryzysu drugiego dnia nie poddałam się. Pokus było wiele lecz myśl w głowie przypominająca o korzyściach jakie następują każdego dnia i będę jeszcze większe z czasem nie dała za wygraną. Już odczuwam poprawę samopoczucia, zmniejszenie bólu brzucha, wzdęć i ogromnego balona zamiast brzucha. Czuje się już syta po posiłkach i pije dużo więcej wody niż dotychczas. Nie wiem czy schudłam - wszystko okaże się za tydzień na wizycie u dietetyka 


Dziękuję za to ,że odwiedzaliście mojego bloga podczas PIERWSZEGO i najtrudniejszego tygodnia diety :)


W najbliższym tygodniu będę gotować potrawy z menu na dwa dni . Dzięki temu zaoszczędzę czas i pieniądze ,które przeznaczę na kontrolne wizyty.  Nie będę zatem relacjonować kolejnego tygodnia w ten sposób - menu będzie dokładnie takie samo przez długi długi czas :)

Mam zamiar urozmaicać sobie niektóre potrawy np . raz ugotować jajko na twardo ,raz na miękko ,a innym razem zrobić je w koszulce :)  Zamiast kromki chleba zrobię sobie grzankę chrupką :) Takie lekkie zmiany mogą wiele zmienić. O tym będzie informowani na bieżąco w tygodniowych podsumowaniach.

Zapraszam! 

05 września, 2014

Dzień 5

Dzień 5

Pomału zaczynam się przyzwyczajać do trybu życia ustalonego według moich posiłków. Odczuwam coraz mniejszy głód jednak nadal czegoś "dobrego" mi brakuje. Człowiek sobie nie zdaje sprawy jak jest uzależniony od niektórych produktów. Mówię tutaj o sobie. Siedzę na kanapie i rozmyślam o jedzeniu, wciąż moje myśli krążą wokół tego tematu. Wiem,że muszę raz w miesiącu wyznaczyć sobie dzień kiedy będę mogła zjeść coś na co mam ochotę - inaczej zawalę. 
Uznałam ,że dobrym dniem ,w którym bezkarnie będę mogła coś zjeść będą moje urodziny 29 września. Pomimo tego ,że jeden posiłek będzie tak ,który uwielbiam będę mimo wszystko się pilnować ,bo kilka dni później będzie druga wizyta u dietetyka. 


Śniadanie jak zwykle z płatkami owsianymi ! 
Jak mogłam o niej zapomnieć na tak długi czas?


W pracy porcja warzyw z kromką chleba ,a przekąską była dzisiaj brzoskwinka.


Obiad : polędwica z dorsza ,surówka z pora i jeden ziemniak. Dodałam odrobinę sosu pomidorowego :)

Podwieczorek : sok pomidorowy


Kolacja : chlebek chrupki ,pomidor ,sałata i twaróg ze szczypiorkiem







Jutro zaczynam weekend. Jadę do swojego rodzinnego domu i od rana czeka mnie przygotowywanie pojemników z jedzeniem. 
Sprawdzę swoją silną wolę z dala od swojego mieszkania :)

04 września, 2014

Dzień 4

Dzień 4

Cały dzień szybko minął i już nie czuję głodu.  Nadal mam problemy z aktywnością fizyczną - mm nadzieję,że pokonam hm... lenistwo ?
Śniadanie pyszne, bo brakowało mi owoców  na śniadanie. 


Na drugie miałam serek wiejski i porcję warzyw z pieczywem razowym. 
Przekąską była gruszka :)



 Obiad: pałki z kurczaka,ziemniak i surówka z pora 
Podwieczorek : wafle ryżowy i ogórek małosolony


Mozzarella z pomidorem,sałatą i oliwą z oliwek + pieczywo chrupkie



Pojawiły się kolejne pytania dotyczące diety. Po zakupach na kolejne trzy dni podliczyłam koszty i tygodniowy wydatek na całe menu wynosi około 110 zł . Skontaktowałam się z dietetyczką i podpowiedziała mi ,aby gotować sobie jedzenie na dwa dni. 
Od poniedziałku będę korzystać według tej podpowiedzi. Nie będę marnować produktów ,które często są wykorzystywane w połowie. 
Cieszę się,że na każde pytanie jest w stanie mi odpowiedzieć . 

Robiąc dzisiaj zakupy w sklepie ilość niedozwolonego jedzenia mnie przytłoczyła! Muszę unikać marketów ,bo wtedy ogarnia mnie chęć zjedzenia wszystkiego po jednym z galerii słodkości :P

Pozdrawiam!