14 lipca, 2015

Jest i ona :)

Witajcie!

Długo blog świecił pustkami :) Jednak w dalszym ciągu prowadzę bardzo systematycznie funpage    OTO i ON  ,na którym możecie oglądać moje zmagania z kilogramami. 

Od lutego trochę się zmieniło - zarówno w wymiarach jak i na wadze. Spróbowałam nowych zajęć fitness ,a nawet chodziłam całe 2 miesiące na siłownię wylewając poty na bieżni. Tak ! Ja,która zawsze mówiła ,że tam nie mam czego szukać :)

Tydzień temu zmieniłam  dietetyka oraz sposób odżywiania. Z kaloryczności 1200 przeszłam na 1600 . Powód? Głód, ciągle podjadanie ,uczucie słabości, łamiące paznokcie, problemy z cerą ... mogę wymieniać bez końca. 

Już kilka miesięcy temu  znajomi zaczęli mi mówić ,że te porcje są wielkości pięści , że nawet osoba ważąca 50 kg nie jest w stanie się najeść. 
Uparcie twierdziłam ,że skoro biorę leki sterydowe muszę głodować - żeby cokolwiek schudnąć. Aż w końcu waga zaczęła się wahać ,a ja podjadałam coraz więcej. 
W pewnym momencie pękłam ...  i zaczęłam jeść to czego brakowało mi najbardziej ,to co kochałam najbardziej przed dietą . 

Po miesiącu ,a może nawet i więcej przytyłam na wadze 3 kg. Nie wiem dokładnie czy skład ciała się zmienił i co dokładnie spowodowało ten wzrost wagi ,ale liczby to liczby. Brzuch stał się wzdęty i obolały ,ale ja byłam szczęśliwa ,że mogę zjeść co chcę. 
Odstawiłam ćwiczenia i wpadłam na chwilę w poprzednie koło bez wyjścia. 

Pojawił się ktoś kto mnie z niego wyciągnął. I to ponownie. 

Znalazłam dietetyczkę ,która prowadzi również jeden ze znanych stron na facebooku oraz bloga. Obserwowałam wpisy o osiągnięciach swoich podopiecznych, zdjęć metamorfoz oraz posiłków .
Już po pierwszej dłuższej rozmowie wiedziałam ,że może mi pomóc. Rozumiała wszystko z czym się zmagam od lat. 
Trafiłam w dobre ręce. 

Dzisiaj mija tydzień diety 1600 kcal. Bałam się ,że będzie mi ciężko powrócić do dobrych nawyków,że głód zwycięży z chęciami . Jakże miło się rozczarowałam!
Całe 3 kg ,które przybrałam w okresie kiedy opuściłam dietę 1200 kcal zatapiając się w smakach ,o których dobrze pamiętałam odeszły w zapomnienie! I to w tydzień! 7 dni ! 

Czuję się znowu dobrze ze sobą,brzuch wciągnął się i już nie boli ! 
Przede mną nadal długa droga.  Cieszę się ,że nie wróciłam do mojej wagi z września ubiegłego roku. Miałam wtedy 95 kg i bardzo dużą ilość tkanki tłuszczowej!  Nadal jestem na kolejnym stopniu, coraz bliżej celu i nie poddam się łatwo :)

Nie wiem ile schudnę za tydzień ,dwa lub kolejny miesiąc ,ale nadal będę bliżej celu. 

Może nie osiągnęłam tego co sobie założyłam rok temu zaczynając dietę 1200 kcal ,nie mam fit sylwetki i nadal nie czuje się dobrze w stroju kąpielowym ,a bikini nie gości w mojej szafie. Ale czuję się już trochę lżej i to jest dla mnie ważne. 

Biorę sterydy ,wiem że nie pomagają mi w odchudzaniu ,ale w końcu zwalczę je do końca! :)

We wrześniu - jak pamiętam 18tego minie ROK od kiedy walczę. 
Mam nadzieję,że przemiana będzie spektakularna. 
A za kolejny rok we wrześniu mam nadzieję,że będę innym człowiekiem :)


Powracam z prowadzeniem bloga :) 
Pozdrawiam