12 października, 2014

Odkrycie kulinarne

Jesień nastała ,a wraz z nią zimne wieczory przy herbacie ,w babcinych skarpetach do kolan i zapalonych świeczkach Yankee :)

Jesień pachnie jabłkami i ma kolor pięknej dyni. 

Jak wiecie jestem na diecie i jedynym moim pożywieniem jest jedzenie z menu. Mogę zmieniać tylko warzywa i owoce w menu ,a właściwie tylko warzywa. 

Moim odkryciem kulinarnym nie jest żadna potrawa ani żaden sprzęt kuchenny. 

Odkryłam ,że dieta nie musi być nudna , dieta nie musi być niesmaczna.
Mimo rozpisanego jadłospisu zmieniam na każdym kroku konsystencję dania, warzywa oraz sposób ich przyrządzania. 
Bałam się ogromnej rutyny  - w końcu mam spożywać jadłospis do czasu zmiany ,która nastąpi z pewnością po Nowym Roku.

Z każdym dniem moja fantazja dotycząca danego posiłku zamienia się w coś dobrego ,coś innego . 
Bardzo lubię gotować ,uważam ,że poza fizjoterapią mogłabym jedynie gotować we własnej restauracyjce. Nie wiem tylko co bardziej kocham . Przerażała mnie rutyna codziennego gotowania podobnych posiłków bez możliwości dalszego rozwoju. Udało mi się połączyć jedno z drugim. 
Chłopakowi gotuję to na co mam ochotę ,a czego zjeść nie mogę ,a swoje dania przemieniam w przepyszne cudeńka. 

Jedyne czego mi brakuje to .... naleśniki. Kocham je! Niestety dietetyczka powiedziała ,że pogadamy za siedem kilogramów . HAHA czyli sobie poczekam na ten rarytas.

Wywnioskowałam,że chodzi o mąkę ,jajo ,a mając dietę 1250-1300 kcal trudno byłoby mi się najeść przeznaczając masę kalorii swoich posiłków na ten rarytas.
Kombinowałam i znalazłam. Naleśniki bez mąki ....   rozgnieciony banan i białko jajka. Smażymy bez tłuszczu i oto są! Pyszne pachnące i smaczne.
Jeszcze nie miałam czasu ich zrobić ,ale w swoim menu mam na podwieczorek sałatkę owocową z połówką takiego banana i już wiem w co go zamienię. Jak widzicie kombinowanie to podstawa! :)


Aktualnie rozmyślam gdzie wcisnąć dynię w swoje menu.  Może zapiekane jabłko z dynią i przyprawami korzennymi? 

:)




05 października, 2014

Październik w słowach: Jestem sobą

Edycja kolejnego wyzwania od  Różowa Klara

Zapraszam do zapoznania się ze szczegółami - na pewno można jeszcze wziąć udział. 


JESTEM SOBĄ!

Jestem sobą czyli szczerze się uśmiecham, śmieję na cały głos , jestem wariatką i mówię co myślę. 

Część z cech mojego charakteru są moimi zaletami -jest też mroczna strona mojej osobowości.  

a. za długi język 
Obecnie jestem na stażu ,który później stanie się miejscem mojej pracy . Nie nauczona tego ,że nie mówi się w pracy za dużo poluzowałam swoje wewnętrzne supełki co spowodowało niezłe zamieszanie :] Teraz już wiem co robić. 

b. pyskówki
Nie dam wejść sobie na głowę,nienawidzę jak ktoś mówi mi co mam robić i jak mam żyć.
Dlatego na porządku dziennym są potyczki z chłopakiem, mamą i teściową. 

c. mówię to co myślę
Raz uważane za pozytywną cechę raz za diabła ,który siedzi gdzieś we mnie. W pracy pomogła mi wywalczyć zostanie na umowie na stanowisku kierowniczym ,natomiast w życiu . . . patrz podpunkt b :)

Kocham siebie taką jaką ukształtowało mnie życie.
Pomimo wielu problemów życiowych zawsze dawałam sobie radę. 
Mama wyjechała za granicę do pracy gdy byłam w gimnazjum - poradziłam sobie . Nauczyłam się życia szybciej niż zdążyłam nacieszyć się dzieciństwem. Zachorowałam nieuleczalnie - wstałam,otrzepałam się z kurzu i poszłam dalej. I jest jeszcze milion podobnych rzeczy ....

Człowiek jest w stanie wszystko znieść. 
Każdą sytuację,śmierć i porażkę. Każdą zmianę w życiu niezależną od niego,zwłaszcza tę niekorzystną. 

Mimo tego złego należy zawsze kierować się własnym zdaniem i marzeniami. Każde może okazać się do spełnienia.

Nie żałuję żadnych chwil.  Zakończonych znajomości , nieudolnych związków , podjętych prób ,które okazały się fiaskiem ,   Nie żałuję wypowiedzianych słów kocham ,dziękuję, przepraszam ,nie .


Nie mogę doczekać się dalszego biegu mojej życiowej drogi . Mam nadzieję,że spełnią się jeszcze moje największe marzenia i cele. Mam nadzieję,że będę w tym miejscu ,w którym chcę się znaleźć.



Drobna zmiania

Chciałabym się samodoskonalić . Zaczęłam od zmiany swojego odżywiania. Zobaczymy co będzie kolejną zmianą. :)

04 października, 2014

Efekty po pierwszym miesiącu

Dzisiaj chciałabym w skrócie napisać Wam o efektach mojej diety . Przypominam ,że jest to menu ułożone przez mgr dietetyki i wszystko jest kontrolowane na konsultacjach średnio co dwa tygodnie.
Początki były ciężkie - bardzo dokuczał mi głód i chęć zjedzenia niedozwolonych rzeczy. Mimo tych załamań udało się wytrzymać pierwszy tydzień (fotorelacje w osobnej zakładce) . Na początku najcięższe były zmiany godzin posiłków oraz narzucony z góry plan ,który z czasem stał się atutem.

W drugim tygodniu byłam na tyle wkręcona w odchudzanie ,że nie wiedziałam kiedy minął ten czas. Wtedy odbyła się pierwsza kontrolna wizyta u Pani dietetyk. Na pierwszej konsultacji zostałam zważona i pomierzona i nie było za ciekawie. Okazało się ,ze mam I stopień otyłości i dużo tkanki tłuszczowej. Na szczęście wzięłam się w garść w odpowiednim momencie. 
Po dwóch tygodniach straciłam łącznie 14 cm. 
1 cm klatka piersiowa
7 cm brzuch na wys. pępka
2 cm w talii
4 cm w biodrach 

Oraz 3 kg z wagi i 1,2 kg tkanki tłuszczowej.

Byłam wniebowzięta! Tym bardziej ,że codziennie biorę lekarstwa - sterydy i myślałam ,że się NIE DA.

Dalej z jeszcze większą motywacją brnęłam do przodu.
W ubiegłym tygodniu byłam na drugiej wizycie kontrolnej.  
Niestety byłam po całym dniu siedzenia za biurkiem w pracy i przez moje chore nerki mierzenie mnie było niemożliwe ze względu na obrzęki.   Natomiast podczas badania ukazały się następujące wyniki:
- 1 kg
- 1,8 kg tkanki tłuszczowej !
I już nie mam I stopnia otyłości. Mam nadwagę ,którą zwalczę!
Czyli pomimo małego spadku wagi spalam ten paskudny tłuszcz.
Zaznaczam ,że podczas całego miesiąca ćwiczyłam zaledwie 5 razy.

Chciałabym umieścić Wam moje wykresy niestety jeszcze ich nie otrzymałam ,ale jak tylko dostanę je @ to tutaj wkleję.

Zaczęłam drugi miesiąc z uśmiechem na twarzy i motywacją do dalszej walki. Kolejna wizyta 20 października. Nie mogę się doczekać!
-4 kg to bardzo ładny wynik, który osiągnęłam w miesiąc. Jutro chwycę za miarkę i napiszę Wam jak wygląda sprawa centymetrów. Również uzupełnię w notce.

Obecnie mam 91 kg (waga wyjściowa 95,1 kg ) .  Wiem ,że w tym miesiącu zobaczę z powrotem 8 z przodu. Cieszę się na samą myśl ... tęskniłam za nią.

Polecam Wam stosowanie zbilansowanej diety. Po upływie tygodnia przestaniecie odczuwać uporczywy głód ,a każda wizyta zmotywuje Was do dalszej walki.
W tym miesiącu zamierzam podjąć się ćwiczeń z Jillian ze względu za chęć zwiększenia masy mięśniowej oraz utrzymanie spadku wagi na poziomie 4 kg.
Dzięki temu u schyłku roku 2014 zobaczę na wadze 7 z przodu,której nie widziałam już 3 lata. 

Nie mogę się doczekać!




01 października, 2014

Danie warte grzechu x2

Cześć!
Ostatnio wpadłam w wir pracy i nie było czasu naskrobać dla Was kilku zdań.

Miesiąc odchudzania minął jak z bicza strzelił ,ale dzisiaj nie o tym :)

Dwa proste przepisy na dwa odrębne smaki. Skradły moje serce. Pomimo diety jeden dzień w miesiącu naginam wszelkie zasady byleby tylko wyżyć się w kuchni. Kocham gotować.
Jeśli macie ochotę gotujcie,pichćcie ile wlezie dla smaku lub dla bliskich :)

Gnocchi z sosem bolońskim

Około 1kg ziemniaków

300g mąki
1 jajko
Sól


Na sos : przyprawa Knorr do pomidorów z puszki ,mięso mielone z indyka

Ugotuj ziemniaki w skórkach. Ugotowane ziemniaki obieraj natychmiast. Następnie zgnieć je widelcem lub tłuczkiem. 
Dodaj sól ,mąkę i  jajko -  zagnieć ciasto.  Ilość mąki może być różna w zależności od rodzaju ziemniaków – gdy ciasto jest zbyt kleiste dodaj jej więcej.
Formuj z ciasta wałeczki grubości kciuka (jeśli teraz uznasz, że ciasto klei się za bardzo, obtocz wałeczki w mące), wałeczki krój na kawałki około 2cm. Odcięte kawałki formuj przesuwając między dłońmi, żeby miały bardziej obły kształt. Można widelcem zrobić wyraźne wgłębienia i paseczki . Mi wyszły średnie więc zjadłam większość bez ,ale nie miało to wpływu na smak rzecz jasna :)
Wrzucamy na wrzątek i wyjmujemy OD RAZU po wypłynięciu (około 2-3 min). 
Sos robi się bardzo szybko . Podsmażamy mięso na patelni i dodajemy pomidory z puszki oraz Knorr do pomidorów . Użyłam pierwszy raz i bardzo mi odpowiada taki smak. Nie wiem jak ze składem ,ale dam Wam znać kiedy użyję kolejny raz.  Gotujemy do zgęstnienia. I gotowe.
Miażdżymy pyry :)

Radosna twórczość z przedszkola - lepimy

Syf i łajmogiwa ,ale gdyby nie ta aura kuchni podczas gotowania smak byłby słabszy :)
Danie na talerzu 
Klucha włoska po polsku :D


W dniu swoich urodzin postanowiłam przygotować coś do pracy z racji takowej tradycji. Poeksperymentowałam chcąc oczywiście zabłysnąć i pokazać ,że ja nie tylko nadaję się do wyznaczonej pracy :D Wiem wiem lizus ze mnie,ale się opłacało podzielić babeczkami.

Marchewkowe babeczki 
Składniki na około 25 sztuk lub blachę ciasta 
400 g mąki tortowej
szklanka cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki sody
1/2 łyżeczka soli
1 łyżka cynamonu
1 łyżeczka gałki muszkatołowej
6 jajek
400 ml oleju lub oliwy z oliwek
400 g startej marchewki


Mieszamy wszystkie składniki i wykładamy do foremek lub na blachę :)
Pieczemy w 180 stopniach około 20 minut babeczki ,natomiast ciasto około 40-45 minut.
Na koniec możemy polać polewą z serka typu Almette i miodu . Wystarczy utrzeć .

Tadam <3


Miłego pichcenia!