02 grudnia, 2015

Środa - dzień ...

Dzisiaj jest środa

Środa wielkich zmian.

Pytanie tylko ,który to raz postanawiam sobie wchodząc na wagę ,że się uda? Swoją drogą nienawidzę tej przeklętej niebieskiej wagi. Może schowam ją do szafy,w której straszy ? Wtedy będę mogła swobodnie objadać się czekoladą wiedząc ,że jutro ważenia nie będzie.
Posiłki już czekają w lodówce ,aby godnie zacząć NOWY etap swojego życia. 
Wielu osobom wydaje się,że  to łatwe zadanie. Iść do pracy i liczyć czas od pojemniczka do pojemniczka. Mnie też rano wydaje się wszystko jasne - wiem co robić. Po powrocie do domu jedyne o czym marzę to koc, kakao i najlepiej co?
     CZEKOLADA

Dzisiaj się powstrzymałam. Dumnie ominęłam lokalny sklep, uciekłam przed TŻ,który legł na kanapie z paczką czipsów.

Co zrobiłam w zamian? Wypiłam dwa ogromne kubki zielonej herbaty. Piękna zamiana ,prawda? 

Dzisiaj poszło mi dobrze. Jeden dzień do przodu , bliżej wymarzonego celu. 
Oby jutro nikt nie przyszedł do pracy z kartonem pączków !
Trzymajcie się!
<3

14 lipca, 2015

Jest i ona :)

Witajcie!

Długo blog świecił pustkami :) Jednak w dalszym ciągu prowadzę bardzo systematycznie funpage    OTO i ON  ,na którym możecie oglądać moje zmagania z kilogramami. 

Od lutego trochę się zmieniło - zarówno w wymiarach jak i na wadze. Spróbowałam nowych zajęć fitness ,a nawet chodziłam całe 2 miesiące na siłownię wylewając poty na bieżni. Tak ! Ja,która zawsze mówiła ,że tam nie mam czego szukać :)

Tydzień temu zmieniłam  dietetyka oraz sposób odżywiania. Z kaloryczności 1200 przeszłam na 1600 . Powód? Głód, ciągle podjadanie ,uczucie słabości, łamiące paznokcie, problemy z cerą ... mogę wymieniać bez końca. 

Już kilka miesięcy temu  znajomi zaczęli mi mówić ,że te porcje są wielkości pięści , że nawet osoba ważąca 50 kg nie jest w stanie się najeść. 
Uparcie twierdziłam ,że skoro biorę leki sterydowe muszę głodować - żeby cokolwiek schudnąć. Aż w końcu waga zaczęła się wahać ,a ja podjadałam coraz więcej. 
W pewnym momencie pękłam ...  i zaczęłam jeść to czego brakowało mi najbardziej ,to co kochałam najbardziej przed dietą . 

Po miesiącu ,a może nawet i więcej przytyłam na wadze 3 kg. Nie wiem dokładnie czy skład ciała się zmienił i co dokładnie spowodowało ten wzrost wagi ,ale liczby to liczby. Brzuch stał się wzdęty i obolały ,ale ja byłam szczęśliwa ,że mogę zjeść co chcę. 
Odstawiłam ćwiczenia i wpadłam na chwilę w poprzednie koło bez wyjścia. 

Pojawił się ktoś kto mnie z niego wyciągnął. I to ponownie. 

Znalazłam dietetyczkę ,która prowadzi również jeden ze znanych stron na facebooku oraz bloga. Obserwowałam wpisy o osiągnięciach swoich podopiecznych, zdjęć metamorfoz oraz posiłków .
Już po pierwszej dłuższej rozmowie wiedziałam ,że może mi pomóc. Rozumiała wszystko z czym się zmagam od lat. 
Trafiłam w dobre ręce. 

Dzisiaj mija tydzień diety 1600 kcal. Bałam się ,że będzie mi ciężko powrócić do dobrych nawyków,że głód zwycięży z chęciami . Jakże miło się rozczarowałam!
Całe 3 kg ,które przybrałam w okresie kiedy opuściłam dietę 1200 kcal zatapiając się w smakach ,o których dobrze pamiętałam odeszły w zapomnienie! I to w tydzień! 7 dni ! 

Czuję się znowu dobrze ze sobą,brzuch wciągnął się i już nie boli ! 
Przede mną nadal długa droga.  Cieszę się ,że nie wróciłam do mojej wagi z września ubiegłego roku. Miałam wtedy 95 kg i bardzo dużą ilość tkanki tłuszczowej!  Nadal jestem na kolejnym stopniu, coraz bliżej celu i nie poddam się łatwo :)

Nie wiem ile schudnę za tydzień ,dwa lub kolejny miesiąc ,ale nadal będę bliżej celu. 

Może nie osiągnęłam tego co sobie założyłam rok temu zaczynając dietę 1200 kcal ,nie mam fit sylwetki i nadal nie czuje się dobrze w stroju kąpielowym ,a bikini nie gości w mojej szafie. Ale czuję się już trochę lżej i to jest dla mnie ważne. 

Biorę sterydy ,wiem że nie pomagają mi w odchudzaniu ,ale w końcu zwalczę je do końca! :)

We wrześniu - jak pamiętam 18tego minie ROK od kiedy walczę. 
Mam nadzieję,że przemiana będzie spektakularna. 
A za kolejny rok we wrześniu mam nadzieję,że będę innym człowiekiem :)


Powracam z prowadzeniem bloga :) 
Pozdrawiam











08 lutego, 2015

Magic Bar/Power +/Body Pump - zajęcia ,które zmiotły mnie z powierzchni ziemi :)



Statyczny, wytrzymałościowo - aerobowy trening z wykorzystaniem sztang (trening z wykorzystaniem sztang o zróżnicowanym obciążeniu). Systematyczne ćwiczenia mają na celu rzeźbienie, wzmacnianie i budowanie mięśni, które rozwijane są podczas typowego treningu siłowego. Intensywny trening ze sporą ilością powtórzeń sprawia, iż podczas ćwiczeń intensywnie spalana jest tkanka tłuszczowa przy jednoczesnym angażu grup mięśniowych.

Prekursor
System został opracowany przez Inkę Szymański, która przygotowała własną koncepcję ćwiczeń fitness ze sztangą, opartym już na mającym miejsce poza granicami naszego kraju Body Pump. W 1999 roku, po raz pierwszy - na międzynarodowe konwencji zaprezentowała ona polskim instruktora własną lekcję treningu ze sztangą.

Trening pozwala nam wyrzeźbić mięśnie, których tak naprawdę nie mamy szans wzmocnić uczestnicząc w zajęciach wzmacniających.

Magic Bar polecany jest szczególnie tym, którzy pragną rozbudować i wzmocnić swoją sylwetkę oraz pięknie podkreślić (lekko wyrzeźbić) kształt ramion, ud, brzucha oraz pośladków (według badań naukowych wzmożone spalanie kalorii trwa jeszcze 12h po zakończeniu treningu).

Trening może uprawiać każdy (bez względu na wiek i płeć). Ćwiczenia można dostosować zarówno dla osób młodych, w średnim wieku i starszych. Zróżnicowanie ciężaru sztangi pozwala na pełną indywidualizację każdego treningu (uwzględnienie wydolności ćwiczącego, zaawansowania i siły fizycznej. Podczas każdego jednorazowego treningu wykonywane są ćwiczenia izolowane na każde duże partie mięśniowe. 

Puszczana podczas zajęć muzyka i ustalona choreografia powtarzana jest przez okres ok. 3 miesięcy. Dzięki temu uczestnik ma szansę zapamiętać następujące po sobie ćwiczenia (świadomość następujących po sobie ruchów). Trening nie wymaga również dobrej koordynacji ruchowej, szybkości, zwinności i świetnej elastyczności - uczestnik nie musi obawiać się że nie zdąży wykonać danego ruchu (tak jak podczas innych rodzajów aerobiku).

Technika wykonywania niektórych ćwiczeń

* Squat. Przykład ze sztangą. Stopy w lekkim rozkroku, ciężar ciała na piętach i zewnętrznych i wewnętrznych krawędziach stóp. Kolana w czasie przysiadu nie mogą przekraczać połowy stop, schodzić się do wewnątrz ani rozchodzić na zewnątrz. Zejście ze sztanga tylko do kąta 90° między udem a podudziem, klatka piersiowa wysunięta do przodu przy zachowaniu prostych pleców. Sztangę trzymamy nachwytem poniżej kręgu C7, na górnej części mięśnia czworobocznego. W utrzymaniu prawidłowej pozycji przy zejściu ze sztangą pomagamy sobie wysuwając łokcie w przód.

Mięśnie bezpośrednio zaangażowane to:
-czworogłowy uda 
-pośladkowy wielki 
-dwugłowy uda 

Mięśnie pośrednio zaangażowane to:
-prostowniki grzbietu
-mięśnie brzucha

* Wyciskanie sztangi w leżeniu na stepie. W leżeniu tyłem (głowa oparta na stepie) opuszczamy i wyciskamy sztangę sprzed klatki piersiowej. Ruch zaczynamy z góry. Nogi ugięte w stawach kolanowych, odcinek lędźwiowy kręgosłupa przylega do stepu. Sztangę trzymamy szerokim nachwytem, dłonie ustawiamy w taki sposób, aby przy zejściu sztangi ramiona i przedramiona tworzyły kąt 90° (łokcie na wysokości stepu). Podczas wykonywania ćwiczeń nie załamujemy nadgarstków, łokcie prowadzimy w linii barków, starając się przy wyproście nie blokować stawów łokciowych; ważne zwłaszcza dla osób z przerostem. 

Mięśnie bezpośrednio zaangażowane to:
-piersiowy większy 
-piersiowy mniejszy 
-naramienny część przednia 

Mięśnie pośrednio zaangażowane to:
-trójgłowy ramienia 
-zębaty przedni 

* Wiosłowanie sztangą Podciąganie sztangi do brzucha. Stopy w lekkim rozkroku, nogi lekko ugięte w stawach kolanowych. sztangę trzymamy nachwytem na szerokość barków. Stojąc w opadzie (sztanga na wysokości kolan, plecy proste) podciągamy sztangę nie odrywając jej od ud. łokcie wąsko, na szerokość chwytu. Nie wykonujemy opadu tak nisko, jak w treningu kulturystycznym czy ciężarowym, aby nie przeciążyć odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Pozycja ta nie jest łatwa do przyjęcia i może skłaniać osoby mniej wytrenowane do rozluźniania mięśni grzbietu i zaokrąglania pleców, co zwiększa nacisk na krążki międzykręgowe i może być przyczyną istotnego przeciążenia kręgosłupa.

Mięśnie bezpośrednio zaangażowane to: 
-prostowniki grzbietu 
-najszerszy grzbietu 
-dolna cześć mięśnia czworobocznego 
-mięsień równoległoboczny 

Mięśnie pośrednio zaangażowane to: 
-dwugłowy uda 
-dwugłowy ramienia 
-mięśnie brzucha 
-mięśnie pośladkowe wielkie 

* Wyciskanie francuskie. W leżeniu tyłem na stepie, chwyt sztangi wąski, łokcie na szerokość chwytu. Ruch zaczyna się z góry. Prowadzimy sztangę w kierunku czoła i wracamy do pozycji wyjściowej prostując ramiona w stawach łokciowych. Nie blokujemy stawów.

Mięśnie bezpośrednio zaangażowane to:
-trójgłowy ramienia


* Zginanie ramion ze sztangą. W lekkim wykroku (aby nie przeciążać stawów kręgosłupa) uginamy ramiona w stawach łokciowych. Sztangę trzymamy podchwytem na szerokość barków. Ruch sztangi odbywa się do wysokości mostka, pamiętamy, aby łokcie pozostawały blisko tułowia. Sztangę opuszczamy do pełnego wyprostu w stawach łokciowych (nie blokujemy stawów). Zwracamy uwagę, aby nadgarstki były usztywnione i aby nie poruszać ciałem w czasie ćwiczenia. 

Mięśnie bezpośrednio zaangażowane to:
-dwugłowy ramienia 


Co dają systematyczny trening magic bar?
- spadek tkanki tłuszczowej przy jednoczesnym zarysie mięśniowym
- przystosowanie układu krążenia do aktywności fizycznej
- zwiększenie odporności organizmu (infekcje)
- skutecznie działają przeciw osteoporozie (efekt zmian hormonalnych i następstwo siedzącego trybu życia)
- poprawę wydolności fizycznej
- zwiększenie wytrzymałości i siły mięśni bez nadmiernego wzrostu ich obwodów
- blokowanie „spalającego” mięśnie działania hormonu stresu – kortyzolu
- zapobieganie szkodliwym zmianom w ustroju - układ krążenia (astma, miażdżyca, cukrzyca)
- prowadzi do poprawy działania układu sercowo naczyniowego

źródło:
http://magicsport.pl/news/kobieta/magic,bar,N85.html


Arytykuł o Magic Bar http://www.inkaszymanski-fitness.pl/start/artykuly/028_MagicB.pdf


Jest niedziela 1.02 od tego dnia zaczynam użytkować kartę MULTISPORT. Pewna siebie (głównie ze względu na przeżycie trampolin) chciałam spożytkować swoją energię z samego niedzielnego poranka.
Spakowałam co trzeba i wyruszyłam pierwszy raz w życiu na tak wczesny trening (10.30).
Na sali obserwowałam głównie osoby ,które składały swój zestaw małego fitnessowego chemika : sztangi (j.w.) ,kolorowe obciążenia ,hantle do ręki + na kostki,matę i step.

Do sali wchodzi dziewczyna i od razu mówi ,że dzisiaj wycisk bez stepu. Odkładamy i zaczynamy jazdę bez trzymanki.
Muzyka odpowiednia załączona i już wiedziałam ,że dziś nie pozbieram się w jedną całość.
Rozgrzewka około 5 minut czyli bieg w miejscu i pajace na przemian - i już zaczęłam sapać ;]

Ćwiczyliśmy blokami na poszczególne partie ramiona z ciężarkami ręcznymi . Instruktorka cały czas powtarzała ,że po każdej zmianie piosenki możemy sobie zmieniać obciążenia. Ręce mdlały bardzo szybko ,ale nie mogłam pokazać bólu:)  W samych ćwiczeniach nie było nic dla mnie nowego i podejrzewam ,że i dla Was byłyby to ćwiczenia znane . Biceps,triceps odwodzenie przywodzenie zginanie prostowanie - ból za to niemiłosierny.
Kolejno były nogi i pośladki. Tutaj z użyciem specjalnej sztangi wykroki i przysiady. Trzy serie po 30 powtórzeń na początek . Pani dopiero się rozkręcała ,bo dowaliła nam dodatkowo obciążenie na kostki. Kolejna była mata .... wszystkie ćwiczenia z unoszeniem nogi z obciążeniem do samego sufitu. Paliło mi pośladki i prawie lizałam podłogę . Nogą machałam w pionie i poziomie i to dosłownie!
Pani dalej motywowała....  a mi się robiło niedobrze. :] Ale oddychałam ,piłam w trakcie wodę i dobrnęłam do brzucha.

Poczułam go na całej długości i szerokości i już wiem ,że go mam ...a mięśnie choć oddalone o tysiąc mil świetnych zawstydzone i niechętnie chcących się pokazywać bolały jak skurczybyk.

Na koniec rozciąganie ,ale o dziwo bardzo krótkie jak na tak intensywny trening.

Tak w skrócie wyglądały ćwiczenia. Po wyjściu chwiałam się na wszystkie strony ,było mi bardzo niedobrze, bo na koniec jeszcze mieliśmy kolejną porcję przysiadów ze sztanga ;]
Szybko złapałam za banana i jogurt  co pomogło mi dojść do domu:)

Pierwszy mój wniosek ,że ćwiczenia dla mnie były nudne , znane z programów Chodaka i innych instruktorów. Jedyną nowością był przysiad ze sztangą . Dobrałam sobie najniższe obciążenie czyli gryf + 2x 1,5 kg.  Samych ćwiczeń ze sztanga nie było wiele głównie przysiady i wykroki. Spodziewałam się  machania nią na prawo i lewo bitą godzinę .
Pomyślałam ,że nie pójdę już więcej na nie ,bo były dla mnie głównie nudne i takie ćwiczenia to ja mogę sobie na dywanie robić w domu.

Jakże kolejengo dnia się zdziwiłam kiedy nie mogłam wstać z łóżka. I to dosłownie!
Nigdy ....nigdy przenigdy nie czułam tak swoich pośladków i nóg! W pracy miałam niemalże łzy w oczach kiedy musiałam wstać ,a kiedy siadałam na wc... oł maj gad!
Kolejnego dnia bolało jeszcze mocniej i doszedł do tego brzuch i ramiona. Kiełkowały we mnie te zakwasy oj kiełkowały.
Poczułam jak ćwiczenia działają na całe moje ciało.
Musiałam się masować i smarować Naproxenem i na trzeci dzień dorzuciłam trening na trampolinie i ból minął.

Teraz wiem ,że w kolejną niedzielę idę tam i z grymasem na twarzy ćwiczę i daję z siebie maxa!

Na koniec zajęć dowiedziałam się ,że zajęcia z reguły są z zupełnie inną osobą więc może poznam użycie sztangi w inny sposób i to ze stepem ,bo tak na YT przedstawiane są tego typu zajęcia.

Podczas zajęć spalimy około 700 kcal.
Potrzebujemy tylko wygodnego ubrania sportowego i butów ,które ustabilizują naszą pozycję wyjściową i stopę. Warto podczas zajęć zwracać uwagę na układ swoich stup oraz technikę wykonywania każdego ćwiczenia.

Ćwiczenia są ćwiczeniami statycznymi ,beztlenowymi i na pewno są sposobem na takie pośladki :












31 stycznia, 2015

Jak trampolina zmieniła moje spojrzenie na fitness - recenzja zajęć POWER JUMP

Po skorzystaniu z darmowych zajęć POWER JUMP nie miałam żadnych wątpliwości od jakiego rodzaju fitnessu rozpocząć ciąg tematyczny z opisem form zajęć. 

Przed zajęciami ,o których dowiedziałam się zupełnie przypadkiem musiałam się przygotować ... psychicznie :) Od kilku miesięcy nie było mi po drodze z żadnymi ćwiczeniami stąd moja pełna mobilizacja ,aby iść i dać z siebie wszystko bez mrugnięcia okiem no i ... bez marudzenia :)

Podstawowe informacje :

Trening składa się z kilku stałych części: rozgrzewka, cardio, wzmacnianie i rozciąganie.
Trening na trampolinie zmusza mięśnie do szybkich, cyklicznych skurczów.ZALETY !
  • wzmacnianie mięśni,
  • poprawa pracy układu sercowo-naczyniowego,
  • stymulacja procesów trawiennych,
  • wydalanie toksyn z organizmu,
  • poprawa wytrzymałości układu kostno – stawowego,
  • zwiększenie wydolności organizmu,
  • poprawa koordynacji ruchowej,
  • zmniejszenie masy ciała,
  • modelowanie sylwetki (brzuch, „boczki”, pośladki, uda, łydki)
  • NIE obciążamy stawów ani kręgosłupa, dotleniamy organizm. To nie koniec!!!
  • Regularny udział w zajęciach ma niesamowity wpływ relaksujący i antydepresyjny, (wykorzystuje naturalne odruchy zapamiętane podświadomie z dzieciństwa), wysiłek jest porównywalny z joggingiem.
  • wykonując odpowiednie ćwiczenia podczas skoków możesz spalić nawet 1000 kcal w ciągu godziny !!!!!!!!

Dodatkowa korzyść?
Uśmiech na twarzy gwarantowany, bowiem w trakcie zajęć łączymy różne formy fitnessowe co skutkuje wydzielanie niesamowitej ilości endorfin.
Power Jump to trening na trampolinach, który daje niesamowite efekty i dużo zabawy. Jest formą bardzo intensywną. Podczas 45 min. spalisz ok. 1200 kcal! Dużo mocy i szlifowanie nefrologicznych punktów na twoim ciele da Ci wymarzoną figurę.

A jak się odnosi powyższy opis do rzeczywistości ?
Po rozgrzewce ,która trwała na oko jedną nutę (4 min?) zaczął lecieć ze mnie pot ,a nogi drżały ,oddech stał się znacznie przyspieszony i głośno sapałam :D Na moje szczęście po dwóch piosenkach odbywały się przerwy na przysłowiowy łyk wody podczas,których coraz gorzej wyglądałam hehe. 
Wykonywałam w rytm bardzo dynamicznej muzyki bieg w miejscu z różnymi ćwiczeniami rąk oraz nóg. Pierwsze stwierdzenie po kilkunastu minutach ? Nie byłabym w stanie zrobić tych wszystkich ćwiczeń bez trampoliny. Wiem to ,bo kilka dni wcześniej podchodziłam do KILLERA i wytrzymałam 20 minut i o mało co nie zemdlałam. W jednej i drugiej formie ćwiczeń występowało w 90% cardio. Trampolina pozwoliła mi też na niepoddawanie się - w końcu to ona kontynuowała ćwiczenia wybijając mnie do góry. Dzięki trampolinie skacze się dużo wyżej i intensywniej . 
Nie odczułam żadnych bólów stawowych ,a mam do nich skłonność niemalże przy każdych ćwiczeniach. 
W połowie treningu Pani wskazała nam stojące w rogu ciężarki na nadgarstki i kostki - pomyślałam,że to jakiś żart ,ale niestety...  to było zabójstwo.
Nogi drżały jeszcze mocniej i  mogę pokusić się o stwierdzenie ,że ich nie czułam  :) Ręce tak samo....
Ale co Cię nie zabije to wzmocni!
Były przysiady na trampolinie oraz rozciąganie  na niej - zakładanie nogi na rurkę do trzymania się dla początkujacych -  to był prawdziwy czad :D

Oczywiście na początku pojawiła się chwila zwątpienia i zawahania czy aby z niej się nie sturlam wiec na początku trzymałam się rurki. Są to ćwiczenia podczas ,których kontroluje się swoją pozycje i zawsze można się złapać i przytrzymać.

Ani razu nie zrobiło mi się niedobrze choć było to intensywne cardio , szybko odczułam jako pierwsze ból nóg ,pot się lał ,ale uśmiech na twarzy był cały czas :) Miałam skłonność do mówienia do siebie samej ,że to są jakieś jaja co tu się dzieje :P
Nie byłam czerwona jak cegła i wiedziałam ,że chcę więcej !
Od razu zapisałam się na zajęcia na wtorek i środę :) 
Nie wiem ile dokładnie kcal się spala ,bo zegarek zostawiłam w domu. Odkopię go i zbadam co i jak.
Czytałam nieco w internecie i ludzie NASA obliczyli 700 kcal na godzinę,a jak wiadomo ilość spalonych kcal rośnie wraz z wyższą wagą. Więc spaliłam ich całe miliony :)

Strój na zajęcia : wygodne adidasy , biustonosz sportowy na pewno dopasowany ,bo mój nieco luźniejszy się nie sprawdził i krótkie portki lub spodnie dopasowane :)

Kolejnego dnia nie mogłam wstać z łóżka. Ból ramion,brzucha i nóg był okropny i boli mnie do dzisiaj (od czwartku). Teraz czuję jak bardzo działają zajęcia na trampolinie. 
Na wadze po dwóch dniach pojawił się spadek 1,5 kg. Byłam mile zaskoczona ! Zobaczymy jaki będzie wynik wagowy po dwóch kolejnych treningach ,które przypadną dzień po dniu. Przedstawię Wam wagę w dniu ćwiczeń rano (wtorek) i w czwartek rano. 



FILM POKAZUJE WSZYSTKO CO POWINNIŚCIE WIEDZIEĆ PRZED ZAJĘCIAMI - TO O TYM MYŚLAŁAM PISZĄC O PRZYGOTOWANIU PSYCHICZNYM :)













25 stycznia, 2015

Poszukiwania! - gdzie zniknęłam,jak się mam oraz moje postanowienia blogowe :)

Witaaaaaajcie!

Zniknęłam z nienacka nic o tym nie mówiąc - ups! Mam nadzieję,że mimo wszystko śledzicie mój funpage KLIK :) . Systematycznie pojawiają się na nim wpisy oraz moje aktualne zdjęcia.

Grudzień był dla mnie czasem pełnym nowych zmian miedzy innymi nowej pracy. Zupełnie inne godziny pracy, długi dojazd (3h w obie strony) spowodowały znaczny spadek formy no i przeziębienie ,z którym babrałam się kilka tygodni.
Kilkakrotnie zmuszałam się do ćwiczeń niestety ku mojemu zaskoczeniu tym razem nie szło mi tak dobrze jak w ubiegłym roku kiedy to codziennie potrafilam ćwiczyć pełną godzinę. Jest jedno ALE - wtedy nie pracowałam tylko studiowałam ,a zalety studiowania zapewne znacie ;)

Pofolgowałam nieco z dietą ,ale nic na miarę przytycia +5 kg! Nie tym razem! Zdarzała się kostka czekolada lub jakiś rogalik z makiem. Czułam wewnętrzną potrzebę ,aby odpuścić nieco z kurczowym trzymaniem się wyznaczonego menu ,aby w nowym roku przetrać kolejne miesiące na ścisłej diecie (około 3 miesięcy -jeszcze) .

Suma summarum na wadze 85,7 kg. A więc przytyłam łącznie 0,7 kg po moich wojażach .
Zaznaczam,że od początku mojego folgowania a więc od grudnia jestem w stałym kontakcie z dietetyczką ,która kierowała mnie nieco przez ten trudny okres. Dzięki niej wstałam i szybko podążyłam prawidłową ścieżką w styczniu.

Pierwszym krokiem w stronę fitnessu ,który jest mi niezbędny do tego ,aby zrzucić ostatnie 10 kg było założenie karty MultiSport.
Zapewne orientujecie się ,że dla wielu taka karta jest marzeniem ,a dla niektórych ciężarem dodatkowym w portfelu :) Pracując w ogromnej korporacji mamy do niej dostęp.
Niemalże miesiąc zastanawiałam się nad nią - chciałam żeby była to decyzja przemyślana,świadomai korzystna.
Od 1 lutego będę jej posiadaczką -w związku z tym zagłębiłam sie w formy fitnessu oferujące przez firmy . Jestem mile zaskoczona!

W związku z moim zaskoczeniem i znaleziskami postanowiłam stworzyć cykl informacyjny.
Nowe formy fitnessu ,dostępność zajęć ,ilość spalonych kcal oraz...wrażenia! Moje prawdziwe przetestowanie zajęć.
Raz w tygodniu pojawi się post , Już mam zapisane kilka form takich zajęć . Myślę,że przypadnie Wam do gustu taka forma zajęć :)


Dajcie znać co u Was! Może jakieś wskazówki ?
Pozdrawiam!